Do krainy Kruków zapraszam

Estraven

*Wielkie to drzewo, na zalanej słońcem, wschodniej części posiadłości stoi, ogromny cień dokoła roztaczając. Miło usiąść w jego cieniu, o pień się oprzeć, i kosztując owoców oddać się rozmyślaniom, bądź czytaniu... Zapraszam... Miejsca dla wszystkich spokojnie starczy...*

Deaca

*Przeszła przez bramę i stanęła na dziedzińcu. Rozglądała się chwile szukając jakiś pachołków którym mogła by konia zostawić. Nie widząc jednak nikogo pokręciła tylko głową. Od siodła odpięła lekki łuk, kołczan i torbę podróżną, samego zaś konia do gruszy przywiązała. Jeszcze raz uważnie się rozglądnęła. Do cholewy buta wsunęła sztylet, wyprostowała się i nabrała powietrza w płuca. Wypuściła go jednak, rezygnując z jakiegokolwiek wołania. Wzięła się pod boki i stanęła niezdecydowana.*

Estraven

*Wrota zamczyska otworzyły się gwałtownie i wypadł z nich młodzieniec, o bladej skórze... Nerwowo przeczesał swe czarne włosy i spoglądając na przybyszkę swymi zielonymi, kocimi oczami, zbliżył się, mówiąc...* Przepraszam, że czekać kazałem... Brak czasu i organizacja nieodpowiednia... Ale... *Dodał, spoglądając na zamek...* Chyba nie będziemy tak tu stali... Do środka zapraszam... *Wskazał dłonią ciemne wejście...*

Deaca

*Uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła za gospodarzem.* Ano nie będziemy…. Ile w końcu można?…

Estraven

*Szybkim, żwawym krokiem, poprowadził kobietę do wrót, gdzie zniknęli w ciemnościach i w plątaninie korytarzy zamkowych...*

Deaca

A mnie gdzie panie prowadzisz?